Ciężko chyba znaleźć tak polaryzującego kibiców napastnika. Co ciekawe, rozbieżne opinie nie pojawiają się jedynie wśród fanów drużyn przeciwnych – niektórzy sympatycy Barcelony również mają wobec niego mieszane uczucia. Trzeba być jednak uczciwym i przyznać, że dziś 33. urodziny obchodzi jeden z najlepszych napastników swojej generacji, a przy tym walczak niezbędny każdej ekipie mierzącej w najważniejsze trofea – Luis Suarez!
Mówimy przecież o graczu, który w ciągu pięciu lat wdrapał się na podium najlepszych strzelców w historii Barcelony, dodatkowo jest gwarantem bramek przeciwko silnym rywalom. Skąd zatem tak powszechna niechęć do El Pistolero?
Jeśli chodzi o kibiców rywali, sprawa jest dość oczywista. W Anglii Suarez dał się pokazać jako zawodnik dość krnąbrny, u którego często górę bierze temperament. Wystarczy wspomnieć incydent z Patrice’em Evrą czy kilkukrotne ugryzienie boiskowych rywali. No, ale po transferze do Barcelony tego typu ekscesy się nie powtórzyły. Suarez zrozumiał, że taki pociąg przyjeżdża tylko raz, i dzięki wsparciu psychologa udało mu się wyplenić ten dziwny i niezdrowy nawyk. Ba, pomimo uporu i agresywności nie ujrzał czerwonej kartki w żadnym z 270 występów w bordowo-granatowych barwach.
Tę transformację nietrudno pojąć, gdy przeczyta się autobiografię Urugwajczyka pt.: „Przekraczając granicę”. Tam wspomina, że gdy grał jeszcze w swojej ojczyźnie, jego ukochana mieszkała w Barcelonie i ubłagała go o przyjazd do siebie. Suarez, mając w kieszeni 50 pożyczonych euro, wybrał się pod Camp Nou. Wraz ze swoją wybranką prześliznął się przez otwartą bramę i zrobił sobie zdjęcie w katalońskiej twierdzy – już wtedy marzył o tym, by kiedyś tam zagrać.
Marzenie spełnił i to ze sporym naddatkiem. Kibice Blaugrany mogą mu zarzucać, że myli się w prostych sytuacjach i że od wielu lat nie zdobył bramki w wyjazdowych starciach Ligi Mistrzów. Suarez to jednak wciąż jedna z najlepszych „dziewiątek” na świecie, gracz potrafiący w pojedynkę zdemolować Real Madryt lub fantastycznym wolejem wywieźć trzy punkty z gorącego terenu i jego czteromiesięczna absencja z pewnością odbije się Barcelonie czkawką. Kiedy kontraktujesz Suareza, bierzesz go z całym dobrodziejstwem inwentarza. A potem pozostaje ci tylko liczyć zdobyte przez niego bramki.
Tekst przygotował: Paweł Paczocha
Zdjęcie: Kevster Licencja: CC BY-SA 3.0
Skomentuj ten wpis Skasuj cytowanie