Antoni Szymanowski z zadebiutował w piłkarskiej reprezentacji Polski w 1970 roku. Zagrał na prawej obronie w meczu z Irakiem, a potem zajął tę pozycję aż na dekadę i sięgnął z "Orłami" Kazimierza Górskiego po najwyższe laury na turnieju olimpijskim w Monachium w 1972 roku, oraz wywalczył 3. miejsce na mistrzostwach świata rozegranych na boiskach RFN dwa lata później.
Szymanowski święcił największe sukcesy w latach 70. Następna dekada okazała okazała się dla niego rozczarowaniem na polu reprezentacyjnym. Doświadczony defensor stracił miejsce w składzie ekipy Antoniego Piechniczka i nie poleciał z kadrą w 1982 roku na mundial do Hiszpanii, na którym Polacy powtórzyli wyczyn „papy” Górskiego, o czym wspomniał Grzegorz Lato w książce "Antoni Piechniczek. Bezkompromisowa biografia":
Grzegorz Lato:
– Tuż przed mundialem przyjechałem na zgrupowanie do Niemiec. Trener powołał też Antka Szymanowskiego, wówczas zawodnika belgijskiego Brugge. Chciał go sprawdzić. U Kazimierza Górskiego graliśmy razem na prawej flance – on na obronie, ja w ataku. Rozumieliśmy się bez słów. Kiedy jednak trener Piechniczek zaproponował Szymanowskiemu, żeby drugą połówkę jednego ze sparingów zagrał na lewej obronie, Szymanowski obrażony odparł, że występuje tylko na prawej albo na środku.
– Nie ma sprawy – odpowiada szkoleniowiec. Ale po meczu oznajmia Szymanowskiemu, że nie widzi go w składzie na mistrzostwa.
– To wina zawodnika. Piłkarz zawsze powinien się dostosować. Antek zawalił, bo miałby miejsce w tej kadrze, ciągle był zwrotny, szybki. Jego sprawa – mówi Lato.
– Powiedziałem mu: »Antek, bardzo źle zrobiłeś, szkoda«. Też mogłem się obrazić, ale bardzo chciałem grać w tej reprezentacji.
Przed wyjazdem do Hiszpanii piłkarze na kilka dni przyjeżdżają do kraju. Latę czeka przykra niespodzianka.
– Grałem w kadrze od dziesięciu lat, a dali mi za małe buty. Kiedy je zobaczyłem, zacząłem się śmiać. Magazynier próbował mi wepchnąć czterdziestkę, a ja przecież zawsze grałem w butach o rozmiarze 42.
Latę szlag trafia.
– Przestań piep***ć i dawaj właściwy rozmiar! – krzyczy do magazyniera. – Puknijcie się w czoło! Jak nie wiedzieliście, jaki mam rozmiar buta, trzeba było do Adidasa zadzwonić.
Magazynier rozkłada ręce. Piłkarz nie może uwierzyć.
– Piep*****em tymi butami o ziemię. Na szczęście miałem własne. Na mistrzostwa Adidas dowiózł mi nowe buty, choć wcześniej wcale mnie o numer nie pytali. Profesjonaliści, wszystkich zawodników mieli dokładnie rozpisanych. Po prostu przyjechał facet do hotelu, wręczył mi dwie pary lanek i dwie pary z korkami, dziękuję, do widzenia. Pasowały idealnie – mówi Lato.
Buty to tylko drobny incydent. Najważniejsze, że forma chłopaków Piechniczka na mundialu jest idealna”.
Skomentuj ten wpis Skasuj cytowanie