Fragment książki "Zbigniew Boniek. Mecze mojego życia":
"Mimo że grałem uczciwie z Waldkiem (wypełnił do końca kontrakt), musiałem myśleć o kimś nowym na stanowisku selekcjonera reprezentacji narodowej. Nie szukałem cudzoziemca, trenera z nazwiskiem, który powie nam, Polakom, jak mamy żyć. Chciałem entuzjasty, dobrze zorganizowanego szkoleniowca, kogoś potrafiącego wykorzystać coraz większy potencjał najlepszych polskich piłkarzy.
Na początku czerwca spotkałem się z Adamem Nawałką, moim dobrym kolegą z kadry narodowej, trenerem z charakterem, mającym rękę do młodych, zdolnych i perspektywicznych zawodników. Czy to było nie fair wobec Waldka? Nie sądzę. Gdyby Fornalik awansował do finałów, temat Nawałki by się nie pojawił.
Rozmawiałem też z Dariuszem Wdowczykiem, nieco poranionym po aferze korupcyjnej w Koronie Kielce. Odpokutował za swoje grzechy, ale nie byłem pewien, jak jako selekcjoner wytrzyma presję ze strony mediów i kibiców. Nasza reprezentacja potrzebowała przewodnictwa silnego, zdecydowanego człowieka, a nie kogoś, kto walczy z przeszłością i tłumaczy się z dawnych przewin. Myślę, że jako piłkarska społeczność nie byliśmy gotowi, by spokojnie przyjąć taką kandydaturę.
Jesienią 2013 roku przyszedł więc czas na Adama Nawałkę. Jako trener Górnika Zabrze miał niesamowicie silną pozycję w klubie, był tam kimś w rodzaju – jak to powiadają Włosi – padre, padrone. Jego pomysły mnie przekonywały; miał koncepcję budowania drużyny z żelazną konsekwencją. I chociaż Górnik nie był tak mocny jak w latach 60., to jego robota w tym klubie mogła się podobać, a nawet imponować.
Czasami jednak najtrudniej rozmawia się ze starymi kumplami, ludźmi, których rzekomo znasz na wylot; w twardych rozmowach przekonujesz się nagle, że po drugiej stronie masz bardzo wymagającego partnera. Adam zdecydowanie stawiał swoje warunki, dość sugestywnie przekonywał mnie do swoich racji i wizji. Tak naprawdę zapowiedział, że wszystko będzie robił po swojemu. To mi się nawet spodobało: był szalenie wymagający, punktualny, podchodził do obowiązków z wielkim entuzjazmem i pracowitością. Byłem więc przekonany, że szybko znajdzie z kadrowiczami wspólny język, że między nim a grupką najlepszych polskich piłkarzy pojawi się chemia."
Książkę „Mecze mojego życia” znajdziecie w księgarni internetowej labotiga.pl (LINK) w twardej oprawie i z unikalną zakładką w stylu retro, dodawaną gratis.
Skomentuj ten wpis Skasuj cytowanie