Sewilla – stolica Andaluzji, czwarte co do wielkości miasto Hiszpanii, którego mieszkańcy kochają flamenco i walki byków. Urokliwe miejsce tętniące życiem i gorące, gdzie niemal na każdym kroku można usłyszeć brzdęk gitarowych strun. Łatwo można tam spotkać piłkarskich kibiców. Wielu z nich dumnych i pełnych radości z sukcesów Sevilli, która w ostatnich latach podbiła Ligę Europy, dając Leszkowi Orłowskiemu okazję do napisania książki "Sevilla FC. Dzieci Monchiego. Opowieść o dwudziestu finałach: 2006–2020". Pozycja została wydana w ramach wyjątkowej serii SQN Originals i bez niej, nie powstał by ten tekst.
Sevilla FC – historia klubu
Klub Sevilla FC został założony 25 stycznia 1890 roku (choć oficjalnie zarejestrowano go 14 października 1905 roku i do dziś można trafić na źródła, które to właśnie tę datę przyjmują za dzień powstania), a już kilka tygodni później rozegrał swoje pierwsze spotkanie. Dokładnie 8 marca 1890 roku piłkarze Sevilli zmierzyli się z najstarszym klubem w kraju, Recreativo de Huelva, pokonując rywali 2:0 – po golach Ritsona oraz Yuglesa i w obecności 120 widzów. To wydarzenie uznaje się za pierwszy oficjalny mecz piłki nożnej rozegrany w Hiszpanii.
Kto wtedy mógł przypuszczać, że 130 lat później Sevilla FC będzie jednym z najbardziej utytułowanych klubów w europejskich rozgrywkach? Sześciokrotni triumfatorzy Pucharu UEFA/Ligi Europy mają też na swoim koncie Superpuchar Europy z 2006 roku.
Na krajowym podwórku sukcesów było niewiele mniej. Pięć razy Los Nervionenses (to jeden z ich przydomków) zwyciężali w krajowym pucharze (miało to miejsce w 1935, 1939, 1948 i 2007 i 2010 roku), natomiast raz sięgnęli po mistrzostwo Hiszpanii. Stało się to w powojennym sezonie 1945/1946. Sevilla wkraczała wówczas w ostatnią kolejkę rozgrywek z jednym punktem przewagi nad Barceloną, z którą miała się zmierzyć na wyjeździe. Piłkarze ze stolicy Andaluzji stanęli na wysokości zadania, zremisowali 1:1 i do domu wracali z historycznym tytułem. Gola na wagę mistrzostwa zdobył Araújo.
Debry Sewilli – El Gran Derbi
Absolutnie nie do podrobienia jest atmosfera derbów Sewilli. Już na kilka tygodni przed rywalizacją Betisu z Sevillą w mieście nie mówi się o niczym innym. El Gran Derbi, bo tak nazywa się mecze pomiędzy oboma klubami, zawsze budzi ogromne emocje, nawet wśród najwyżej postawionych działaczy. W najnowszej książce o Sevilli FC pisał też o tym szeroko Leszek Orłowski. Oto jeden z fragmentów:
„Takiej nienawiści, jaka panowała przez całe dekady między Sevillą a Betisem, nie było chyba nigdy nie tylko w Madrycie, ale nawet w Szkocji, gdzie z gorącej temperatury do dziś słyną mecze Celticu z Glasgow Rangers, grupującymi odpowiednio katolików i protestantów. A obaj prezydenci klubów ze stolicy Andaluzji z początku obecnego stulecia, Manuel Ruiz de Lopera z Betisu i José María del Nido z CF, to byli prawdziwi fanatycy.
Lopera nigdy nie wybierał się na mecze rozgrywane na stadionie Sevilli. Del Nido za to upierał się, by towarzyszyć swej drużynie podczas wszystkich wyjazdów. Lopera nie chciał go oglądać na noszącym jego imię stadionie Betisu, ale zgodnie z wytycznymi hiszpańskiej federacji nie mógł zabronić mu wstępu. Uciekał się jednak do różnych sztuczek, by jak się da uprzykrzyć tę wizytę. Pewnego razu przydzielił niechcianemu gościowi fotelik numer 13, za drugim posadził w samym narożniku loży, gdzie ciągle ktoś przechodził i zasłaniał widok. Przy okazji innego meczu wystosował imienne zaproszenia dla sześciu członków zarządu klubu lokalnego rywala i nie umieścił w tym gronie prezydenta. Ponadto oświadczył, że obecność del Nido w loży może grozić wybuchem zamieszek na stadionie, bo to kibice Betisu, a nie on sam najmocniej nie cierpią tego pana”.
Klimat zmienił się trochę po tragicznej śmierci Antonio Puerty. Piłkarz Sevilli 25 sierpnia 2007 roku, w pierwszej połowie meczu z Getafe, doznał ataku serca i padł na murawę. Szybka pomoc kolegów z drużyny sprawiła, że odzyskał przytomność i wraz z lekarzem udał się do szatni. Tam jednak ponownie zemdlał i został w ciężkim stanie odwieziony do szpitala. Zmarł trzy dni później. To wydarzenie zbliżyło do siebie kibiców zwaśnionych klubów, którzy wspólnie zapalali znicze pod domem 22-letniego obrońcy. Rywalizacja o to, która drużyna będzie rządziła w mieście do kolejnego spotkania derbowego, jednak wciąż rozpala fanów obu ekip.
„Prawda jest taka, że każdy, kto urodził się w Sewilli, do śmierci będzie kochał jedną z miejscowych drużyn, a nienawidził drugiej. I dlatego derby tego miasta zawsze pozostaną najgorętsze na świecie, nawet jeśli – za co chwała wszystkim mieszkańcom stolicy Andaluzji – w ostatniej dekadzie nie dochodzi już ani na ulicach miasta, ani w lożach honorowych stadionów, ani na boisku do tak gorszących scen jak jeszcze niedawno” – pisze Orłowski.
Logo i hymn Sevilla FC
Aktualne logo Sevilli składa się z kilku elementów. W lewym górnym rogu można zauważyć trzy postacie. Na tronie zasiada król Kastylii Ferdynand III, który w 1248 roku wyzwolił miasto z rąk Maurów, natomiast po bokach towarzyszą mu arcybiskupi: św. Izydor oraz św. Leander z Sewilli – bardzo ważne postacie kościelne z VI i VII wieku. Z kolei po prawej stronie znajduje się klasyczne logo klubu, które funkcjonowało w latach 1905–1922. Za to pionowe czerwono-białe paski na dole mają przypominać barwy flagi Kastylii z XIII wieku. W centralnym punkcie widnieje klasyczna piłka, która spaja trzy pozostałe części kompozycji. Całość przyjęła kształt tarczy herbowej. Ten wariant został opracowany w 1922 roku i od tego czasu wprowadzane były tylko kosmetyczne zmiany.
Jednym z ważnych elementów kultury kibicowania na trybunach Sevilli jest hymn na 100-lecie klubu. Piosenka Javiera Labandóna, zwanego El Arrebato, zyskała popularność latem 2005 roku i jest odśpiewywana do dziś. To właśnie z tego utworu pochodzi zdanie, które charakteryzuje cały klub: „Dicen que nunca se rinde” (Mówią, że nigdy się nie poddaje). Posłuchajcie sami i wczujcie się w ten wyjątkowy klimat. Ostrzegamy – ciary gwarantowane.
Stadion Sevilla FC
Sevilla swoje mecze rozgrywa na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán. Piłkarze przenieśli się tam w 1958 roku z niefunkcjonalnego już Estadio de Nervión, a na inaugurację nowego obiektu rozegrany został towarzyski mecz z Realem Jaén.
Stadion nazwano na cześć wieloletniego prezydenta klubu, który w 1937 roku wykupił grunty, na których miał powstać nowy obiekt. Nie doczekał jednak jego powstania. Ramón Sánchez Pizjuán zmarł w 1956 roku, na kilka miesięcy przed rozpoczęciem prac budowlanych. Realizacja projektu trwała jeszcze długo po jego otwarciu. W szczytowym momencie pojemność trybun wynosiła aż 77 tysięcy widzów, została jednak ograniczona do 70 tysięcy przed mistrzostwami świata w 1982 roku.
W trakcie pamiętnego dla nas mundialu w Hiszpanii odbyły się tam tylko dwa spotkania, ale za to jakie! W fazie grupowej Brazylia pokonała ZSRR 2:1, a w półfinale Niemcy okazali się lepsi od Francuzów dopiero po rzutach karnych. W regulaminowym czasie było 1:1, a w dogrywce padły aż cztery bramki – po dwie dla każdej drużyny. Z kolei w 1986 roku na obiekcie Sevilli odbył się finał Pucharu Europy pomiędzy Steauą Bukareszt i FC Barceloną. Lepsi okazali się Rumuni i to oni podnieśli puchar za zwycięstwo w całych rozgrywkach.
Od momentu wprowadzenia obowiązkowych miejsc siedzących na całym stadionie, Estadio Ramón Sánchez Pizjuán może pomieścić niespełna 43 tysiące widzów. W 2015 roku rozpoczęto gruntowną modernizację całego obiektu, dzięki czemu zyskał on chociażby nowe krzesełka czy fasady.
Grzegorz Krychowiak w Sevilli
Oczywiście polskim kibicom klub ze stolicy Andaluzji kojarzy się w dużej mierze z Grzegorzem Krychowiakiem. Do Sevilli trafił z Stade Reims w 2014 roku i przez dwa lata rozegrał w jej barwach 90 spotkań, strzelając 5 bramek oraz zaliczając 6 asyst. Bez wątpienia najbardziej pamiętnym golem Polaka był ten zdobyty na Stadionie Narodowym w Warszawie w finale Ligi Europy w 2015 roku. Nasz zawodnik trafił do siatki w meczu z Dnipro (na filmiku od 0:31), dając wyrównanie na 1:1. Tym samym przywrócił swoją drużynę do walki o puchar, który ostatecznie trafił w ręce Los Palangan.
Warto wspomnieć, że w tym samym okienku transferowym przed sezonem 2014/2015 do klubu przyszedł również Timothée Kolodziejczak. Mający polskie korzenie środkowy obrońca rozegrał w koszulce Sevilli o jedno spotkanie więcej od Krychowiaka, po czym na początku 2017 roku odszedł do Borussi M’gladbach. Co ciekawe, temat jego występów w reprezentacji polski co jakiś czas wraca i ostatecznie nie da się wykluczyć, że w biało-czerwonych barwach nigdy go nie zobaczymy.
Otwarcie Stadionu Narodowego
Niewielu pamięta, że Sevilla FC na Stadionie Narodowym w Warszawie pojawiła się pierwszy raz jeszcze przed wspomnianym finałem Ligi Europy w 2015 roku. Trzy lata wcześniej, 17 kwietnia 2012 roku, to właśnie Los Nervionenses zmierzyli się w stolicy naszego kraju w towarzyskim spotkaniu z Legią Warszawa. Był to pierwszy klubowy mecz rozegrany na nowym obiekcie. Poprzedził go tylko inauguracyjny koncert i starcie reprezentacji Polski z Portugalią.
Dzieci Monchiego
Jeszcze 20 lat temu sytuacja klubu była jednak tragiczna. W 2000 roku Sevilla FC z hukiem spadła do Segunda División, w całym sezonie wygrawszy tylko pięć spotkań. Wtedy podjęto decyzję o zatrudnieniu w roli dyrektora sportowego Monchiego. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Rok później drużyna wróciła do najwyższej klasy rozgrywkowej i już po kolejnych pięciu latach cieszyła się z największego sukcesu w historii – triumfu w ówczesnym Pucharze UEFA. Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, że w 2020 roku w klubowej gablocie będzie już sześć trofeów za zwycięstwo w rozgrywkach przekształconych później w Ligę Europy.
Wszystkie finały Sevilli w Pucharze UEFA/Lidze Europy:
2005/2006: Sevilla FC – Middlesbrough 4:0
2006/2007: Sevilla FC – Espanyol Barcelona 2:2, karne 3:1
2013/2014: Sevilla FC – Benfica Lizbona 0:0, karne 4:2
2014/2015: Sevilla FC – Dnipro Dniepropetrowsk 3:2
2015/2016: Sevilla FC – Liverpool FC 3:1
2019/2020: Sevilla FC – Inter Mediolan 3:2
Nic więc dziwnego, że Leszek Orłowski postawił właśnie na Sevillę, pisząc swoją czwartą książkę o hiszpańskim futbolu. Każdą wyróżnia postać, która przewodziła swojemu klubowi w drodze na szczyt. W Barça. Złota dekada (SQN 2016) był to piłkarz Leo Messi, w Real Madryt. Królewska era Galacticos (SQN 2017) prezes Florentino Perez, a w Atlético Madryt. Cholo Simeone i jego żołnierze (SQN 2018) wspomniany w tytule argentyński szkoleniowiec. Tym razem padło na Monchiego – dyrektora sportowego Sevilli.
Jeżeli jeszcze zastanawiacie się, co ciekawego przeczytacie w najnowszej propozycji od prawdziwego eksperta hiszpańskiej piłki, koniecznie sprawdźcie audycję w radiowej Czwórce, w której opowiada on więcej o „Dzieciach Monchiego”. Audycja dostępna TUTAJ.
Książkę "SQN Originals: Sevilla FC. Dzieci Monchiego. Opowieść o dwudziestu finałach: 2006–2020" nabędziesz wyłącznie w naszej księgarni internetowej na www.labotiga.pl z darmową, genialną zakładką. Pełna oferta dostępna TUTAJ.
Skomentuj ten wpis Skasuj cytowanie