Czytając autobiografię Giby „W punkt” kilkukrotnie można natknąć się na fragment, w którym Giba przyznaje się do płaczu. Co ciekawe, łzy te nie powodują zażenowania – mamy wrażenie, że były one w tym momencie uzasadnione, a może nawet potrzebne. Giba wspomina o nich, jakby były naturalnym następstwem wydarzeń, punktem, bez którego ciężko przebrnąć dalej. A teraz zatrzymajcie się na chwilę i pomyślcie, ilu znacie facetów, którzy bez skrępowania opowiadają o tym, że płakali. Ilu ich macie? Dwóch? No właśnie. Co powoduje, że Giba wcale się ich nie wstydzi?
Będąc dzieckiem wielokrotnie słyszeliśmy, że nie wolno płakać. Płacz od zawsze był oznaką słabości i sfrustrowania. Mam pokazać innym, że sobie nie radzę? Nie, na pewno nie. Jestem przecież twardy jak Batman, silny jak Tarzan, zimny jak Darth Vader. Zapominamy jednak, że superbohaterowie tak naprawdę nie istnieją, a ojciec Luke’a Skywalkera wcale nie był pozytywną postacią. W prawdziwym życiu istnieją jednak bohaterowie, bohaterowie, którzy nie wstydzą się przyznać do swoich słabości.
Giba w swojej autobiografii przyznaje się do grzechów i porażek. Opowiada m.in. o paleniu marihuany i aferze dopingowej, która przez nią wynikła, o nieudanym małżeństwie i ciężkich relacjach z ojcem. Opowiada o tym, jak wzrusza go fakt, że przezwyciężył białaczkę i o tym, że płakał, kiedy poznał swojego idola.
Faceci wstydzą się łez, bo ktoś kiedyś powiedział, że to ujmuje ich męskości. Giba się o nią nie boi. Nikt nie miałby odwagi powiedzieć, że brazylijski siatkarz mazgai się jak dziewczynka. Dlaczego? Dlatego, że Giba to prawdziwy wojownik. Poradził sobie z chorobą, z faktem, że jest niski jak na siatkarza, z kontuzjami i problemami rodzinnymi. Wyszedł z opresji z podniesioną głową. Zdobył z Cannarinhos trzy tytułu mistrza świata, dwa Puchary Świata, mistrzostwo olimpijskie i ośmiokrotnie wygrał Ligę Światową. Otrzymał także wiele nagród indywidualnych. Do dziś pozostaje najbardziej utytułowanym siatkarzem w historii tej dyscypliny sportu.
Powiecie – ok, Giba nie wstydzi się łez, bo jest mistrzem świata i mu wolno. Sekret Giby nie polega na jego zwycięstwach, ale na akceptacji tego, że każdy z nas ma swoje słabości i każdy może popełnić błąd. Nikt z nas nie jest Supermanem ani Robocopem, wszyscy mamy prawo się rozkleić. Nie oznacza to także, że mamy usiąść w kącie i rozpaczać nad swoim losem, ale tak jak Giba – wziąć piłkę i trenować. Jeśli chcesz płakać – płacz, ale później zaciśnij zęby i idź dalej.
Bądź jak Giba – bądź wrażliwym twardzielem!
Autor: Ekipa Labotiga.pl / Wydawnictwo SQN
Skomentuj ten wpis Skasuj cytowanie