Relacje rodzica z dzieckiem często bywają trudne i zawiłe. Świat sportu nie stanowi w tej materii wyjątku. Tai Woffinden, trzykrotny mistrz świata w jeździe na żużlu może na szczęście pochwalić się bardzo dobrymi relacjami z ojcem, Robem, byłym żużlowcem. Niestety ich więź została brutalnie przerwana przez chorobę Taty.
Bliskość ojca i syna można wręcz namacalnie odczuć czytając autobiografię Tai`a. Znalazły się w niej słowa:
Co, do jasnej cholery, kupić pod choinkę komuś, komu zostało zaledwie kilka tygodni życia?
Co podarować najlepszemu przyjacielowi, osobie, którą kochasz najbardziej na świecie?
Co można kupić komuś, kto poświęcił dla ciebie wszystko?
Co można dać umierającemu tacie na jego ostatnie święta?
Młody Woffinden bardzo bał się dnia, w którym jego ojciec umrze. Próbował się na to jakoś przygotować. Zaciekawiony postawą Travisa Pastrany, postanowił ,tak jak on, przeżyć w myślach najgorszy scenariusz. Powtarzał go wielokrotnie, dopracowując szczegóły:
„Setki razy wyobrażałem sobie jego śmierć – jego ostatnie chwile w szpitalu, pogrzeb, tego typu rzeczy. Kiedy Tata odszedł naprawdę, czułem się, jakbym odgrywał przygotowaną rolę, bo już to przerobiłem.”
Dzięki temu czuł się jak aktor, odgrywający wcześniej przygotowaną rolę. Jak sam uważa, pomogło mu to znieść ostatnie, najtrudniejsze pożegnanie z ukochanym ojcem i nieco uśmierzyło jego stratę. Głęboka relacja Woffindenów chwyta za serce. Miłość, wdzięczność i strach przed śmiercią ojca nie sparaliżowały młodego żużlowca, a wręcz przeciwnie, pozwoliły znaleźć drogę do zmniejszenia bólu i drobnej ulgi w cierpieniu.
Cytaty pochodzą z książki: "Bez hamulców. Autobiografia"
Zdjęcie: Loco Steve, licencja CC BY-SA 2.0
Skomentuj ten wpis Skasuj cytowanie