„Gdybym miał opisać siebie w czterech słowach, powiedziałbym: skoncentrowany, kochający, szalony i lojalny” – pisze Tai Woffinden w przedmowie do autobiograficznej książki „Bez hamulców”. Spośród tych czterech cech dla wielu postronnych z pewnością na pierwsze miejsce wysuwa się szaleństwo. Pochodzący ze Scunthorpe żużlowiec to jednak nie tylko miłośnik łamania reguł, ale również kochający ojciec i człowiek ciężko doświadczony przez los.
Wofiinden niejednokrotnie podkreślał, że nie chce być kojarzony wyłącznie jako „wytatuowany koleś na motocyklu bez hamulców”. Chęć pokazania swojej drugiej, wrażliwej strony była jednym z powodów powstania autobiografii. Autobiografii, w której Brytyjczyk dotyka trudnych i osobistych tematów, między innymi – śmierci ojca, z którym był bardzo blisko związany.
„Odegrałem w swojej głowie wszystkie etapy choroby taty. Setki razy wyobrażałem sobie jego śmierć – jego ostatnie chwile w szpitalu, pogrzeb, tego typu rzeczy. Kiedy Tata odszedł naprawdę, czułem się, jakbym odgrywał przygotowaną rolę, bo już to przerobiłem.
Leżąc w łóżku, wyobrażałem sobie, że Tata nie żyje, że idę do krematorium, niosę jego trumnę, przemawiam na pogrzebie. Powtórzyłem sobie ten scenariusz tysiące razy, więc byłem na to przygotowany. I to pomogło” – pisze.
Imponujące jest również to, że mimo niepokornego charakteru młody Woffinden niejednokrotnie okazywał swoje dobre serce. Tak było chociażby w przypadku Kamila Cieślara – młodego żużlowca, który w wyniku wypadku został częściowo sparaliżowany. Brytyjczyk zdecydował się oddać na licytację samochód, który otrzymał na swoje osiemnaste urodziny. Był to… Fiat 126p.
Pomyślałem, że pomogę człowiekowi w potrzebie - skwitował krótko.
Jeżeli chcecie poznać Woffindena takim, jaki jest w rzeczywistości – polecamy już teraz zamówić „Bez hamulców” klikając tutaj. Oficjalna premiera – 25 marca, a my wysyłamy już od 13 marca!
Zdjęcie: Loco Steve, licencja CC BY-SA 2.0
Skomentuj ten wpis Skasuj cytowanie