Przez kibiców Barcelony uwielbiany, przez rywali szczerze nienawidzony. Niereformowalny mąciciel i żartowniś, fenomenalny defensor, a w przyszłości prezydent klubu z Katalonii – dziś swe urodziny obchodzi trzeci kapitan Blaugrany, Gerard Pique!
Katalończyk, o którym wiele mówi tytuł napisanej o nim przez Mateusza Bystrzyckiego książki, „Urodzony na Camp Nou”, już w latach młodości pokazywał odwagę graniczącą z brawurą, czym różnił się od takich legend, jak Carles Puyol, Xavi czy Andres Iniesta. W wieku 17 lat postanowił odejść z Katalonii w poszukiwaniu minut. Wylądował u jednego z najlepszych nauczycieli.
Sir Alex Ferguson dawał mu jednak mało szans, w związku z niepodważalną rolą duetu Ferdinand–Vidić. Pique latami podpatrywał jednak swych kolegów z zespołu, a szkocki menedżer, widząc ogromny potencjał Katalończyka, wysłał go na wypożyczenie do Saragossy. Tam talent Pique błyskawicznie rozkwitł; wraz z braćmi Milito wywalczył dla ekipy z Aragonii szóste miejsce w lidze, które oznaczało dlań historyczny awans do Pucharu UEFA.
Mimo wszystko, gdy rok później Guardiola postanowił zapłacić 5 milionów euro i sprowadzić wychowanka do domu, wielu marszczyło brew w zdziwieniu. Pep jednak miał nosa; Pique stał się pojętnym uczniem Carlesa Puyola i stworzył z nim jeden z najlepszych duetów środkowych obrońców w XXI wieku. Z biegiem lat zaczął coraz mocniej angażować się w kwestie pozasportowe. Zdecydowanie wypowiadał się na temat niepodległości Katalonii, jest też zagorzałym wrogiem Espanyolu i Realu – jak przystało „urodzonemu na Camp Nou”.
Poza swą fenomenalną grą w obronie to właśnie z regularnie wbijanych szpilek Pique „zasłynął” w Hiszpanii i na świecie. Doszło do tego, że przez jego wypowiedzi był jedynym wygwizdywanym zawodnikiem reprezentacji, a gdy Barça gra spotkanie na RCDE Stadium – stadionie Espanyolu – można bez patrzenia w telewizor domyślić się, kiedy stoper Dumy Katalonii jest przy piłce.
Pomijając kontrowersje z nim związane, zarówno te już wspomniane, jak to, że zarzuca mu się zbytnie zaangażowanie w kwestie pozaboiskowe – jest m.in. reformatorem Pucharu Davisa, zarządza także kilkunastoma (!) firmami z różnych sektorów biznesu – jest zwyczajnie świetnym piłkarzem, mającym na koncie mistrzostwa świata i Europy, cztery medale za zwycięstwo Ligi Mistrzów, a także osiem za triumfy w La Liga. Już zapowiada, że w przyszłości chce zostać prezydentem Barcelony. I prawdę mówiąc, ciężko wyobrazić sobie kogoś lepszego na to stanowisko. Tymczasem pozostaje życzyć Geriemu dużo zdrowia i kolejnych sukcesów w bordowo-granatowych barwach.
Tekst przygotował: Paweł Paczocha
Zdjęcie: Clément Bucco-Lechat Licencja: CC BY-SA 3.0
Ministerio de la Presidencia. Gobierno de España (Pool Moncloa/ C.P.Sendra)
Skomentuj ten wpis Skasuj cytowanie