Brak produktów
Wyczekiwana autobiografia Harryego, księcia Sussex.
Ten drugi przenosi czytelników z powrotem do jednego z najbardziej przejmujących obrazów XX wieku: dwóch młodych chłopców, dwoje książąt idących za trumną matki. Świat patrzył w smutku i przerażeniu. Kiedy Diana, księżna Walii, spoczęła w grobie, miliardy ludzi zastanawiały się, co książęta muszą myśleć i czuć i jak potoczy się ich życie.
Teraz Harry w końcu opowiada swoją historię.
Ten drugi, książka pełna surowej, niezachwianej szczerości, jest na wielu poziomach przełomowa dzięki przenikliwości, serii olśnień, samoanalizie i ciężko wywalczonej mądrości na temat wiecznej mocy miłości, która triumfuje nad żalem.
Książę Harry pragnie wesprzeć brytyjskie organizacje charytatywne darowizną płynącą z dochodu z publikacji książki Ten drugi. Książę Sussex przekazał 1,5 miliona dolarów Sentebale, organizacji, którą założył wraz z księciem Seeiso jako hołd dla ich matek, która wspiera dzieci i młodzież w Lesotho i Botswanie zarażonych HIV/AIDS. Książę Harry przekaże również darowiznę na rzecz organizacji non-profit WellChild w wysokości 300 tysięcy funtów. WellChild, której od piętnastu lat udziela królewskiego patronatu, stara się, by dzieci i młodzież z chorobami przewlekłymi otrzymywały opiekę w domu zamiast w szpitalu.
Harry, książę Sussex, jest mężem, ojcem, działaczem humanitarnym i ekologicznym, weteranem wojennym i ambasadorem zdrowia psychicznego. Mieszka w Santa Barbara w Kalifornii z rodziną i trzema psami.
ISBN: | 9788367510653 |
Data wydania: | 2023-03-08 |
Okładka | broszurowa |
Liczba stron: | 504 |
recenzja
Wiecie, że lubię i czytam biografie. Może nie nagminnie, ale sięgam dość często. „Tego drugiego” przeczytałam z kilku powodów. A jednym z nich były reakcje większości komentujących osób, gdy tylko było wiadomo, że taka książka się ukaże i kiedy, później, że przyspieszą wydanie w Polsce. Część Was czytała w oryginale i wypuściła taką ilość jadu, że naprawdę nie wiem czy znajdzie wielu chętnych. Mnie nie zniechęciliście. Zdarzały się też takie osoby i to jest rozpaczliwe i żałosne, które nie czytając wystawiają jej ocenę jeden na dziesięć, pisząc przy tym, że najchętniej daliby zero. Nie rozumiem Was.
„Ten drugi” nie jest arcydziełem i chyba nie miał być. To wspomnienia człowieka, który nie zaznał w życiu zbyt wiele szczęścia. Jeśli myślicie, że urodzenie się w rodzinie królewskiej jest wielkim szczęściem, to jesteście w błędzie. To robienie wszystkiego na pokaz. To skostniałe zasady. To brak okazywania jakichkolwiek uczuć, nieważne czy jest się dzieckiem – nie ma przytulania, głaskania, poklepywania, chwalenia.
Zewsząd słyszę głosy, że Harry „nasrał” do swojego gniazda. A czyż nie robi tego każdy kto pisze autobiografię? No tak, ale nie każdy jest księciem, prawda? Jeżeli powiedzmy Iksiński napisałby to, co Harry, byłoby w porządku. Może nawet byśmy się z tego pośmiali. Ale w tym przypadku, to jest „fe!”. Ja tak nie uważam. To wspomnienia i tak to widział młodszy Harry, starszy Harry i dorosły mężczyzna Harry. Nie próbujmy na siłę zmieniać jego wspomnień.
Harry zdobył się na trochę szczerości (w końcu), to co my robimy? Niektórzy prawie publicznie go linczują. Dlaczego? Czy dlatego, że to rodzina królewska i nie wypada? Nie sądzę. Uważam, że właśnie dlatego wypada, a nawet powinno się. Zdejmijmy w końcu tę „świętą” rodzinę z piedestału, na którym stoi od zawsze, bo na to nie zasługuje. I jej będzie lepiej na poziomie normalnych ludzi i nam. Nich dotrze do głów wszystkich czytelników i nie tylko, że to ludzie, jak inni i u nich też dzieją się różne sprawy, o których powinno mówić się głośno, albo nie mówić wcale. Skoro Harry wybrał drogę – mówić, to nie osądzajmy go, tylko szanujmy, bo to nie była łatwa decyzja. Nawet jeśli to zrobił dla pieniędzy. A może po prostu potrzebował takiej właśnie psychoterapii. Możecie mi wierzyć lub nie, ale to naprawdę pomaga.
Ciągle wytyka się Harry’emu, że to ślub z amerykańską aktorką Meghan Markle wszystko zmienił (jego, układy w rodzinie, postrzeganie Harry’ego na świecie). Ale to chyba nie tak. Sądzę, że przesądził kolor skóry Meghan. Bo jakby nie czytać – i to nie tylko biografię księcia – odnosi się wrażenie, że monarchia brytyjska jest skostniała i ma poglądy rasistowskie.
Jak zwykle rozczarowują mnie też ludzie. Tak Wy, wszyscy – no dobrze, nie będę generalizować. Rozczarowujecie mnie, bo odnotowano po wydaniu tej biografii spadek popularności całej rodziny królewskiej nie mówiąc już o Harrym. A dlaczego? Większość sugeruje, że dlatego iż książę przyznał się publicznie do tego, że brał narkotyki. To śmieszne. Ja nie brałam, ale mam mnóstwo znajomych, którzy próbowali eksperymentować. Niektórych dzieci również. I co? Czy tylko dlatego powinniśmy ich skreślić? Napisał, że będąc w wojsku zabijał ludzi. Czyli co, lepiej by było, gdyby to on dał się zabić? Nie pojmuję rozumowania ludzi. Był w wojsku, na misji i było jego życie, albo życie „wroga”. Nie ma się wielkiego wyboru. Inne historie? Większość z nich jest zwyczajnie zabawna. Gdyby Wasz sąsiad opowiadał Wam przy kieliszku podobne anegdoty zanosilibyście się śmiechem. Ale to jest książę Harry i jemu nie wypada. Na litość!
Nie patrzmy na tę autobiografię przez pryzmat tego, czy lubimy księcia i księżną Sussex. Bo to naprawdę nie o to chodzi. Powiem szczerze – nie lubię ich, bo ich postępowanie nie zawsze mi się podoba, a sam Harry miał takie epizody, których zdecydowanie powinien się wstydzić. Jednak w tych wspomnieniach znajdziemy wytłumaczenie na przynajmniej kilka z nich i spojrzymy na księcia trochę inaczej. A Meghan Markle? Możemy ją lubić lub nienawidzić (jeśli mamy powód), ale niech to nie rzutuje na odbiór książki, która ma mieć podobno kontynuację.
I jeszcze jedno. Nie dopatrujcie się drugiego dna i nie szukajcie na siłę autora (ghostwritera), bo to i tak nic nie da.
Nikogo nie namawiam. Przypuszczam, że sporo osób przeczyta z czystej, ludzkiej ciekawości, a inni, jak ja, by wyrobić sobie własną opinię. Wszystkim bez wyjątku życzę przyjemnej lektury, bo uwierzcie autobiografię Harry’ego czyta się świetnie i jest zaskakująco dobrze napisana.